Binx Club Rozdział 1 - Krótki sen
Zaczął się nowy dzień. W Warszawie z dnia na dzień nic się nie zmieniło. Ciągle te same wierzowce, budynki i osiedla. Pewnej dziewczynie nie chciało się w ogóle wstawać. Nowy materac sprawiał, że czuło się coś takiego, jak przy locie. Ludzie bez niczego nie potrafią latać, ale ptaki tak. To zawsze interesowało Harmoniję.
Nie była ona zbytnio pilną uczennicą, lecz typem wagarowiczki. Nie odrabiała zadań domowych, miała duże braki, a na sprawdzianie dostaławała zazwyczaj rezultat swojego postępowania (jeżeli nie ściągała).
Poranek tego dnia był nadzwyczajny - bardzo ładna pogoda, co na Ziemi niezbyt się zdarza. Do pokoju Harmoniji weszła mama dziewczyny - Scarlet.
- Hej, obudź się, śpioszku! Dochodzi godzina ósma! - powiedziała stanowcznym głosem matka.
- ...daj mi spokój, chcę spaćć.. - wybełkotała dziewczyna.
- Ale przecież masz szkołę! - uświadomiła ją Scarlet.
- Wiem, ale na godzinę dziewiątą. Proszę, daj mi spać! - głośniejszym tonem oznajmiła różowowłosa.
Mama Harmoniji wyszła z jej pokoju, lecz wagarowiczka nie miała zamiaru spać. Wzięła książkę o czarodziejkach i zaczęła ją czytać. Bardzo ją to interesowała, mimo tego, że inni się z niej naśmiewali, a rodzice mówili jej, "że jest za stara na bajki dla siedmiolatków". Ale nie zrażała się tym. Zaczytana chcąc przewrócić nowy rozdział, zastała coś dziwnego, co było przed jej oknem.
Oczom uczennicy liceum ukazał się anioł, we własnej osobie. Wyciął z chmury serce, otworzył okno dziewczyny i wrzucił jej wprost do pokoju. Zdziwiona sytuacją postanowiła wybiec z pokoju. W pomieszczeniu znalazła się dziwna kulka. Biegnąca przez długi korytarz (który był krótki, lecz wydawał się wyjątkowo zawiły) wreszcie dotarła do pokoju rodziców. Tam, ujrzała kulkę z jej pokoju. Anioł podszedł do niej i powiedział:
- To jest kula przeszłości. Możesz w niej zobaczyć wszystko, co już miało miejsce. - wyjaśnił.
- Chciałabym zobaczyć, jak to się stało, że jestem córką moich rodziców. Tak mało mi o tym opowiadali. Chcę wiedzieć, dlaczego jestem córką Scarlet i John'a.
- Twoje życzenie zostało spełnione. - powiedziała mistyczna postać.
Kula przeszłości, lub tzw. ,,Kula prawdy" pokazała Harmoniji wszystko, czego sobie zażyczyła. Wyglądało to tak, jakby to była scena z teraz, z tego momentu. Różowowłosa znalazła się w podziemiach nawiedzonego domu. Słyszała gawożącą dziewczynkę. Postanowiła do niej podejść.
- Przecież... przecież to ja! - rozpoznała po kolorze włosów.
Harmonija usłyszała kroki, zwyczajne, ludzkie, pewne kroki. Światło się zapaliło, a do pomieszczenia, w którym się znajdowała wpłynęła przedziwna, magiczna istota. Miała ona koronę wielkości okna, które było w pokoju dziewczyny. Postanowiła do niej natychmiast podejść, zapytać się, "Gdzie jestem?", "Co to za miejsce?" i najważniejsze pytanie - "Kim jestem?".
Zadając pytania jedno po drugim, istota postanowiła odpowiedzieć na nie bardzo skromnie. Wyjaśniła Harmoniji, że znajduje się w nawiedzonym domu, a konkretniej w jego piwnycy.
- Ta dziewczynka położona na ziemi, to jesteś ty. Widzisz ją, lecz ona ciebie nie. - dodała postać.
- Czy.. czy to ty byłaś w moim pokoju? Czy to ty wycięłaś serce z chmury i wrzuciłaś je w moje okno? - spytała ciekawa różowowłosa.
- Tak, to ja byłam w twoim pokoju. Tak, to ja wycięłam serce z chmury i postanowiłam wrzucić je w twoje okno.
- Dobrze. Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie: kim jestem?
- Tego dowiesz się później.
- Ale kiedy później? Chcę to wiedzieć! - powiedziała zbulwersowana dziewczyna.
- W swoim czasie, złociutka. - po czym anioł zniknął.
Światło zgasło. Dziewczyna poczuła samotność, trwogę. Siedziała zadając sobie pytanie: ,,Dlaczego to ja, a nie ktoś inny?"
W pewnym momencie, po pięćdziesiątym powtórzeniu (w myślach) pytania, znów pojawiła się kula prawdy. Nagle znów usłyszała ludzkie kroki. Do pokoju wszedł jej ojciec.
- Ratujcie ludzi! - powiedział inny.
- Tu jest jeszcze dziecko! Czy ono ma.. latarkę? - powiedział John.
Ale dziecko nie miało latarki. Przed ciemnością chroniła je dziwna zapora. Bez dalszej zwłoki, ratownik postanowił wyciągnąć małą. Harmonija próbowała coś powiedzieć do swojego ojca, lecz nie słyszał. Nie można zmienić przeszłości, inaczej nie urodziłaby się. Dlatego właśnie jest blokada nałożona przez aniołów. Ale nie działa ona na wszystkich, z wyjątkiem zwierząt.
- Gdzie są twoi rodzice? Jak się czujesz? - zapytał małej dziewczynki ratownik.
Zrozumiał, że jest jeszcze zbyt mała, by mówić. Postanowił przygarnąć bezdomną dziewczynkę.
Następnego dnia mężczyzna poszedł do urzędu, zaadoptować ją.
- Ciekawe, co ja mam im powiedzieć.. - pomyślał John.
W urzędzie wszystko poszło gładko, dziewczynka była odnotowana jako ,,poszukiwana".
Dziecko to nie miało już żadnej rodziny. Rodzice ,,ponoć" zginęli, tak samo jak reszta rodziny z niewiadomych przyczyn. Ale to tylko gdybanie. Mogło być zupełnie inaczej.
I w tym momencie - białe światło spowiło mrok. Pomieszczenie się rozświetliło. Zmieniło się w pokój Harmoniji, a kula przeszłości zniknęła. Dziewczyna zasnęła.
Po godzinie (tak myślała różowłosa, lecz nie minęło nawet piętnaście minut od ostatniej rozmowy z mamą) do pokoju weszła Scarlet. Usiadła na krześle, przyglądając się swojej córce. Wagarowiczka się obudziła.
- Mama? Która godzina?! Spóźnię się do szkoły... Och, nie! Miałam poprawiać kartkówkę z matmy - powiedziała.
- Dziś nie ma szkoły, przecież są wakacje! - wytłumaczyła poranny żarcik matka.
- Mamo...
- Dobrze, dobrze. Śpij już dalej - powiedziała Scarlet i wyszła.
______________________________________________________________________________
Witaj w nowym opowiadaniu! Mam nadzieję, że dobrze Ci się czytało i że nie zbeszcześciłem całej swojej opowieści moim akcentem pisarskim...
Do następnej części, ew. postu! :))
Nie była ona zbytnio pilną uczennicą, lecz typem wagarowiczki. Nie odrabiała zadań domowych, miała duże braki, a na sprawdzianie dostaławała zazwyczaj rezultat swojego postępowania (jeżeli nie ściągała).
Poranek tego dnia był nadzwyczajny - bardzo ładna pogoda, co na Ziemi niezbyt się zdarza. Do pokoju Harmoniji weszła mama dziewczyny - Scarlet.
- Hej, obudź się, śpioszku! Dochodzi godzina ósma! - powiedziała stanowcznym głosem matka.
- ...daj mi spokój, chcę spaćć.. - wybełkotała dziewczyna.
- Ale przecież masz szkołę! - uświadomiła ją Scarlet.
- Wiem, ale na godzinę dziewiątą. Proszę, daj mi spać! - głośniejszym tonem oznajmiła różowowłosa.
Mama Harmoniji wyszła z jej pokoju, lecz wagarowiczka nie miała zamiaru spać. Wzięła książkę o czarodziejkach i zaczęła ją czytać. Bardzo ją to interesowała, mimo tego, że inni się z niej naśmiewali, a rodzice mówili jej, "że jest za stara na bajki dla siedmiolatków". Ale nie zrażała się tym. Zaczytana chcąc przewrócić nowy rozdział, zastała coś dziwnego, co było przed jej oknem.
Oczom uczennicy liceum ukazał się anioł, we własnej osobie. Wyciął z chmury serce, otworzył okno dziewczyny i wrzucił jej wprost do pokoju. Zdziwiona sytuacją postanowiła wybiec z pokoju. W pomieszczeniu znalazła się dziwna kulka. Biegnąca przez długi korytarz (który był krótki, lecz wydawał się wyjątkowo zawiły) wreszcie dotarła do pokoju rodziców. Tam, ujrzała kulkę z jej pokoju. Anioł podszedł do niej i powiedział:
- To jest kula przeszłości. Możesz w niej zobaczyć wszystko, co już miało miejsce. - wyjaśnił.
- Chciałabym zobaczyć, jak to się stało, że jestem córką moich rodziców. Tak mało mi o tym opowiadali. Chcę wiedzieć, dlaczego jestem córką Scarlet i John'a.
- Twoje życzenie zostało spełnione. - powiedziała mistyczna postać.
Kula przeszłości, lub tzw. ,,Kula prawdy" pokazała Harmoniji wszystko, czego sobie zażyczyła. Wyglądało to tak, jakby to była scena z teraz, z tego momentu. Różowowłosa znalazła się w podziemiach nawiedzonego domu. Słyszała gawożącą dziewczynkę. Postanowiła do niej podejść.
- Przecież... przecież to ja! - rozpoznała po kolorze włosów.
Harmonija usłyszała kroki, zwyczajne, ludzkie, pewne kroki. Światło się zapaliło, a do pomieszczenia, w którym się znajdowała wpłynęła przedziwna, magiczna istota. Miała ona koronę wielkości okna, które było w pokoju dziewczyny. Postanowiła do niej natychmiast podejść, zapytać się, "Gdzie jestem?", "Co to za miejsce?" i najważniejsze pytanie - "Kim jestem?".
Zadając pytania jedno po drugim, istota postanowiła odpowiedzieć na nie bardzo skromnie. Wyjaśniła Harmoniji, że znajduje się w nawiedzonym domu, a konkretniej w jego piwnycy.
- Ta dziewczynka położona na ziemi, to jesteś ty. Widzisz ją, lecz ona ciebie nie. - dodała postać.
- Czy.. czy to ty byłaś w moim pokoju? Czy to ty wycięłaś serce z chmury i wrzuciłaś je w moje okno? - spytała ciekawa różowowłosa.
- Tak, to ja byłam w twoim pokoju. Tak, to ja wycięłam serce z chmury i postanowiłam wrzucić je w twoje okno.
- Dobrze. Odpowiedz mi jeszcze na jedno pytanie: kim jestem?
- Tego dowiesz się później.
- Ale kiedy później? Chcę to wiedzieć! - powiedziała zbulwersowana dziewczyna.
- W swoim czasie, złociutka. - po czym anioł zniknął.
Światło zgasło. Dziewczyna poczuła samotność, trwogę. Siedziała zadając sobie pytanie: ,,Dlaczego to ja, a nie ktoś inny?"
W pewnym momencie, po pięćdziesiątym powtórzeniu (w myślach) pytania, znów pojawiła się kula prawdy. Nagle znów usłyszała ludzkie kroki. Do pokoju wszedł jej ojciec.
- Ratujcie ludzi! - powiedział inny.
- Tu jest jeszcze dziecko! Czy ono ma.. latarkę? - powiedział John.
Ale dziecko nie miało latarki. Przed ciemnością chroniła je dziwna zapora. Bez dalszej zwłoki, ratownik postanowił wyciągnąć małą. Harmonija próbowała coś powiedzieć do swojego ojca, lecz nie słyszał. Nie można zmienić przeszłości, inaczej nie urodziłaby się. Dlatego właśnie jest blokada nałożona przez aniołów. Ale nie działa ona na wszystkich, z wyjątkiem zwierząt.
- Gdzie są twoi rodzice? Jak się czujesz? - zapytał małej dziewczynki ratownik.
Zrozumiał, że jest jeszcze zbyt mała, by mówić. Postanowił przygarnąć bezdomną dziewczynkę.
Następnego dnia mężczyzna poszedł do urzędu, zaadoptować ją.
- Ciekawe, co ja mam im powiedzieć.. - pomyślał John.
W urzędzie wszystko poszło gładko, dziewczynka była odnotowana jako ,,poszukiwana".
Dziecko to nie miało już żadnej rodziny. Rodzice ,,ponoć" zginęli, tak samo jak reszta rodziny z niewiadomych przyczyn. Ale to tylko gdybanie. Mogło być zupełnie inaczej.
I w tym momencie - białe światło spowiło mrok. Pomieszczenie się rozświetliło. Zmieniło się w pokój Harmoniji, a kula przeszłości zniknęła. Dziewczyna zasnęła.
Po godzinie (tak myślała różowłosa, lecz nie minęło nawet piętnaście minut od ostatniej rozmowy z mamą) do pokoju weszła Scarlet. Usiadła na krześle, przyglądając się swojej córce. Wagarowiczka się obudziła.
- Mama? Która godzina?! Spóźnię się do szkoły... Och, nie! Miałam poprawiać kartkówkę z matmy - powiedziała.
- Dziś nie ma szkoły, przecież są wakacje! - wytłumaczyła poranny żarcik matka.
- Mamo...
- Dobrze, dobrze. Śpij już dalej - powiedziała Scarlet i wyszła.
______________________________________________________________________________
Witaj w nowym opowiadaniu! Mam nadzieję, że dobrze Ci się czytało i że nie zbeszcześciłem całej swojej opowieści moim akcentem pisarskim...
Do następnej części, ew. postu! :))
Co do mojego OC - Kurczę, chyba zmienię. Dlaczego? Otóż wyszedł mi koślawo.. Usta też niezbyt, a więc w następnym poście będę już z nowym. |
Komentarze
Prześlij komentarz