Binx: Rozdział III
Bestia
Dziewczyny zaczęły uciekać. Gdy już doprowadziły się do stanu ciężkiego dyszenia, postanowiły się ukryć przed tym niesłychanym zjawiskiem. Jedna z nich nagle straciła siłę i zmieniła się w normalną dziewczynę. Właśnie ona - wysoka i słodka, nieśmiała i słaba. Na zielonych włosach z różową grzywką trzymała orchideę, zarówno jak w naszyjniku mlecza, tak na bucie storczyka. Jej oczy lśniły na granatowo. Jej imię to Sophy. Druga dziewczyna była ciemnoskóra, ciemnowłosa, z fioletową grzywką, która zazwyczaj przysłaniała jej różowe oczy i gwiazdki w oczach. Kapryśna, chłopczyca, silna, szorstka. Niegdyś chciała zostać wiedźmą. Na imię jej Tiger.
Gdy Tiger i Sophy znalazły się w jednej z kryjówek, niezdarna Sophy na coś nadepnęła.
- Uważaj, nie wiadomo co tu może się czaić!
I nagle za nogę Sophy złapało coś galaretowatego i pociągnęło ją w głąb jaskini.
- Teraz już nie mam wyjścia! - powiedziała Tiger i pobiegła wszystkimi siłami, w skoku przemieniając się.
- Sirenix!
(Jej przemiana to Legendarix Wodny, lecz na tej planecie błędnie tą przemianę nazwano.)
W pewnym momencie znalazła się w pieczarze, gdzie spoczywało cielsko.
- Co za glut! - krzyknęła - Ciekawe, czy jak go podrażnię to... coś mi zrobi?
- Deszcz meteorów!
Potwór poruszył się. Jedym skinieniem "głowy" dobrał się do wróżki i zamknął w klatce obok Sophy.
- Co to ma być?! - wywrzeszczała Tiger kopiąc stalowe kraty
- Sophy, ładuj zaklęcia!
- Deszcz meteorów!
- Kwiaty intelektu!
- Sos z wichury!
- Krzaki!
Sophy zauważyła, że to w ogóle nie działa. *odkryłaś Amerykę, wiesz*
- Weź, przestań. Może zawołamy Domi?
- Jasny gwint...
- Co?
- Nie wzięłam bransoletki...
Sophy walnęła się w czoło, a potem ręce jej opadły.
- Ciekawe, co teraz zrobimy. - powiedziała Sophy
- Idź ty pesymistko.
- Haha, ale ja jestem realistką.
- Jak zwał tak zwał. Skoro jesteś taka mądra to wyciągnij nas stąd.
- Jakbym to umiała...
- Na dodatek zdetransformowałaś się w trakcie ucieczki... Tyle się tego uczyłyśmy! - zrzędziła non stop ciemnoskóra
- Zaraz... Pamiętasz może szkatułkę pyłu, którą dostałyśmy od księgi na zajęciach? - zapytała Sophy
Tiger podeszła bliżej krat i powiedziała:
- Pamiętam.
- Właśnie jest nam potrzebna.
- Ok, skup swoje moce.
Tiger i Sophy stworzyły ogromną kulę energii i siły intelektu. W try mi ga rozprawiły się z kratą.
- To przejdźmy teraz tak po cichu. - oznajmiła Tiger
Jednak ironią losu potwór się zbudził i ponownie zamknął je w klatce...
Tiger kopiąc kraty znowu zrzędziła:
- Ty i te twoje pomysły!
Gdy Tiger i Sophy znalazły się w jednej z kryjówek, niezdarna Sophy na coś nadepnęła.
- Uważaj, nie wiadomo co tu może się czaić!
I nagle za nogę Sophy złapało coś galaretowatego i pociągnęło ją w głąb jaskini.
- Teraz już nie mam wyjścia! - powiedziała Tiger i pobiegła wszystkimi siłami, w skoku przemieniając się.
- Sirenix!
(Jej przemiana to Legendarix Wodny, lecz na tej planecie błędnie tą przemianę nazwano.)
W pewnym momencie znalazła się w pieczarze, gdzie spoczywało cielsko.
- Co za glut! - krzyknęła - Ciekawe, czy jak go podrażnię to... coś mi zrobi?
- Deszcz meteorów!
Potwór poruszył się. Jedym skinieniem "głowy" dobrał się do wróżki i zamknął w klatce obok Sophy.
- Co to ma być?! - wywrzeszczała Tiger kopiąc stalowe kraty
- Sophy, ładuj zaklęcia!
- Deszcz meteorów!
- Kwiaty intelektu!
- Sos z wichury!
- Krzaki!
Sophy zauważyła, że to w ogóle nie działa. *odkryłaś Amerykę, wiesz*
- Weź, przestań. Może zawołamy Domi?
- Jasny gwint...
- Co?
- Nie wzięłam bransoletki...
Sophy walnęła się w czoło, a potem ręce jej opadły.
- Ciekawe, co teraz zrobimy. - powiedziała Sophy
- Idź ty pesymistko.
- Haha, ale ja jestem realistką.
- Jak zwał tak zwał. Skoro jesteś taka mądra to wyciągnij nas stąd.
- Jakbym to umiała...
- Na dodatek zdetransformowałaś się w trakcie ucieczki... Tyle się tego uczyłyśmy! - zrzędziła non stop ciemnoskóra
- Zaraz... Pamiętasz może szkatułkę pyłu, którą dostałyśmy od księgi na zajęciach? - zapytała Sophy
Tiger podeszła bliżej krat i powiedziała:
- Pamiętam.
- Właśnie jest nam potrzebna.
- Ok, skup swoje moce.
Tiger i Sophy stworzyły ogromną kulę energii i siły intelektu. W try mi ga rozprawiły się z kratą.
- To przejdźmy teraz tak po cichu. - oznajmiła Tiger
Jednak ironią losu potwór się zbudził i ponownie zamknął je w klatce...
Tiger kopiąc kraty znowu zrzędziła:
- Ty i te twoje pomysły!
Nazajutrz już szukano (przez jedną osobę, ale o tym za chwilę) dziewczyn po całej Alfei. Wszędzie był zament. W tym dniu promienie słońca nie rozświetlały podwórza Alfei. Było pochmurnie. Ciągle padał deszcz.
- Griseldo! - powiedział stanowczy głos Dominique
- Tak jest! - odparła naburmuszona Gri
- Wie może pani, gdzie się podziały Tiger i Sophy?
- Jaka Tiger i Sophy?
Domimique popatrzała na Griseldę, jak na idiotkę i dodała:
- Uczennice naszej szkoły...
Nauczycielka wyciągnęła listę i dokładnie sprawdziła jej punkty.
- Ale ja nie mam ich na liście uczniów... Coś Ci się pomieszało?
Dominique bez słowa pobiegła sprintem do gabinetu Faragondy.
- Gdzie są Sophy i Tiger?! - wbiegła do gabinetu dyrektorki i krzyknęła tak głośno, że o mało co, obraz na starą dyrektorkę by nie zleciał.
Faragonda popatrzała tym razem na Dominique, jak na upośledzoną i dodała:
- Nie znam... I co to za wchodzenie takim chamskim sposobem?
Dominique nie miała już słów. Poszła do Emmy i Dianny.
- Dziewczyny! - wołała wysportowana wróżka
Emmah jak zwykle szyła, a Diannah naprawiała laptop jednego z kolegów.
Gdy Dominique przybyła do ich pokoju, zero reakcji.
Znowu popatrzała na nie jak na debilki i powiedziała:
- Ziemia do Dianny, Ziemia do Emmy!
Nagle wszystkie odpowiedziały:
- CO?
- Co jest aż tak ważnego, żeby nam przerywać?! - dodała Emmah
- Widziałyście Tiger i Sophy?
- Właśnie nie.
Nagle w Alfei ogłoszono alarm.
- Wszyscy kryć się do kapsuł! - słychać było głos Faragondy
Do szkoły przybył potwór. Co, a raczej kogo miał w łapskach - każdy wie.
- Dziewczyny! O nie, tego jest za wiele!
Dominique poczuła tajemniczą energię. Jej turkusowe włosy zaczęły zwijać się w warkoczyki, zielone oczy ujrzały fioletową energię. Powoli zaczęły wyrastać jej skrzydła.
- Dominique - czarodziejka Prawdziwej Miłości!
Czarodziejka jeszcze przez chwilę nie dowierzała. Potwór tymczasem chciał zniszczyć wróżki. Cóż, taki gatunek. Pożera lub niszczy, co na jego drodze (oprócz czegoś, co jest jego) i nie podda się póki tego nie uczyni.
Gdy cielsko zamierzało wyrwać skrzydło Sophy, Domininique zaaregowała:
- Zostaw ją, glonojadzie! - i urzyła jakiegoś zaklęcia
Skutecznie, bo potwór puścił Sophy.
Tiger już sama sobie poradziła.
- Deszcz meteorów!
Zaklęcie trafiło w czuły punkt stwora - powiekę. Natychmiast uległ rozkładowi na czynniki pierwsze.
- Hurra! Udało się! - wiwatowały wszystkie dziewczyny
- Niech żyje Dominique! - wszyscy zawołali chórkiem
Dominique pobiegła do Faragondy i spytała się:
- Dlaczego nikt ich nie pamiętał?
Faragonda spojrzała na nią tajemniczym wzrokiem.
- Nie wiem. - dodała
- Griseldo! - powiedział stanowczy głos Dominique
- Tak jest! - odparła naburmuszona Gri
- Wie może pani, gdzie się podziały Tiger i Sophy?
- Jaka Tiger i Sophy?
Domimique popatrzała na Griseldę, jak na idiotkę i dodała:
- Uczennice naszej szkoły...
Nauczycielka wyciągnęła listę i dokładnie sprawdziła jej punkty.
- Ale ja nie mam ich na liście uczniów... Coś Ci się pomieszało?
Dominique bez słowa pobiegła sprintem do gabinetu Faragondy.
- Gdzie są Sophy i Tiger?! - wbiegła do gabinetu dyrektorki i krzyknęła tak głośno, że o mało co, obraz na starą dyrektorkę by nie zleciał.
Faragonda popatrzała tym razem na Dominique, jak na upośledzoną i dodała:
- Nie znam... I co to za wchodzenie takim chamskim sposobem?
Dominique nie miała już słów. Poszła do Emmy i Dianny.
- Dziewczyny! - wołała wysportowana wróżka
Emmah jak zwykle szyła, a Diannah naprawiała laptop jednego z kolegów.
Gdy Dominique przybyła do ich pokoju, zero reakcji.
Znowu popatrzała na nie jak na debilki i powiedziała:
- Ziemia do Dianny, Ziemia do Emmy!
Nagle wszystkie odpowiedziały:
- CO?
- Co jest aż tak ważnego, żeby nam przerywać?! - dodała Emmah
- Widziałyście Tiger i Sophy?
- Właśnie nie.
Nagle w Alfei ogłoszono alarm.
- Wszyscy kryć się do kapsuł! - słychać było głos Faragondy
Do szkoły przybył potwór. Co, a raczej kogo miał w łapskach - każdy wie.
- Dziewczyny! O nie, tego jest za wiele!
Dominique poczuła tajemniczą energię. Jej turkusowe włosy zaczęły zwijać się w warkoczyki, zielone oczy ujrzały fioletową energię. Powoli zaczęły wyrastać jej skrzydła.
- Dominique - czarodziejka Prawdziwej Miłości!
Czarodziejka jeszcze przez chwilę nie dowierzała. Potwór tymczasem chciał zniszczyć wróżki. Cóż, taki gatunek. Pożera lub niszczy, co na jego drodze (oprócz czegoś, co jest jego) i nie podda się póki tego nie uczyni.
Gdy cielsko zamierzało wyrwać skrzydło Sophy, Domininique zaaregowała:
- Zostaw ją, glonojadzie! - i urzyła jakiegoś zaklęcia
Skutecznie, bo potwór puścił Sophy.
Tiger już sama sobie poradziła.
- Deszcz meteorów!
Zaklęcie trafiło w czuły punkt stwora - powiekę. Natychmiast uległ rozkładowi na czynniki pierwsze.
- Hurra! Udało się! - wiwatowały wszystkie dziewczyny
- Niech żyje Dominique! - wszyscy zawołali chórkiem
Dominique pobiegła do Faragondy i spytała się:
- Dlaczego nikt ich nie pamiętał?
Faragonda spojrzała na nią tajemniczym wzrokiem.
- Nie wiem. - dodała
Tymczasem w gabinecie Cornely
- Że gdzie mamy się udać? - pytała ciekawa Harmonija
Dyrektorka otworzyła jedną ze starych ksiąg.
- Tutaj - powiedziała wskazując miejsce palcem na mapie.
- Cee-ll-ar-ikss? - różowa czytała mały druczek
Dyrektorka mrugnęła okiem na znak przytaknięcia, po czym dodała:
- Ale nie jedziecie tam same, rzecz jasna! Pragnę wam przedstawić chłopaków z Żółtego Feniksa.
I nagle przez okno kolejno wskoczyli ((dyrektorka zaczęła ich przedstawiać)):
- Fortes, Fred, Mike, Johan, Nex, Nial, Harry i Jack.
- Kim oni są?? - krzyknęła Harmi
Cornely ponownie mrugnęła okiem do piętnastolatki i oznajmiła:
- Waszą pomocą.
Sara tymczasem znowu gdzieś się zapodziała.
Dyrektorka nakryła ją w bibliotece.
- A co ty tu robisz?
- Ja? Ja... tylko doczytywałam lekturę...
- Masz mnie. Dobrze, przesuniemy sprawdzian na za tydzień we wtorek. Ale pilnuj się, młoda damo! - coraz wyższym głosem oznajmiała zdanie po zdaniu dyrektorka.
- A wracając do tematu - dodała - z wami jadą Tiger, Sophy, Emmah i Diannah. Tiger i Sophy nie wyszło tak bardzo, że pół szkoły ten potwór nam zniszczył... Po to też wysyłamy o wiele liczniejszą załogę.
- Że gdzie mamy się udać? - pytała ciekawa Harmonija
Dyrektorka otworzyła jedną ze starych ksiąg.
- Tutaj - powiedziała wskazując miejsce palcem na mapie.
- Cee-ll-ar-ikss? - różowa czytała mały druczek
Dyrektorka mrugnęła okiem na znak przytaknięcia, po czym dodała:
- Ale nie jedziecie tam same, rzecz jasna! Pragnę wam przedstawić chłopaków z Żółtego Feniksa.
I nagle przez okno kolejno wskoczyli ((dyrektorka zaczęła ich przedstawiać)):
- Fortes, Fred, Mike, Johan, Nex, Nial, Harry i Jack.
- Kim oni są?? - krzyknęła Harmi
Cornely ponownie mrugnęła okiem do piętnastolatki i oznajmiła:
- Waszą pomocą.
Sara tymczasem znowu gdzieś się zapodziała.
Dyrektorka nakryła ją w bibliotece.
- A co ty tu robisz?
- Ja? Ja... tylko doczytywałam lekturę...
- Masz mnie. Dobrze, przesuniemy sprawdzian na za tydzień we wtorek. Ale pilnuj się, młoda damo! - coraz wyższym głosem oznajmiała zdanie po zdaniu dyrektorka.
- A wracając do tematu - dodała - z wami jadą Tiger, Sophy, Emmah i Diannah. Tiger i Sophy nie wyszło tak bardzo, że pół szkoły ten potwór nam zniszczył... Po to też wysyłamy o wiele liczniejszą załogę.
W następnym rozdziale
Pomiędzy jedną z wróżek zaiskrzy coś między chłopakiem z ŻF. Grupa odkryje tajemniczy sekret i pozna nowego wroga. Czy drużynie uda się uciec z pułapki zastawionej na Cellariksie?
Pomiędzy jedną z wróżek zaiskrzy coś między chłopakiem z ŻF. Grupa odkryje tajemniczy sekret i pozna nowego wroga. Czy drużynie uda się uciec z pułapki zastawionej na Cellariksie?
~Coren
Yeah, un-oC, ale no sorry, na tel siedzę. I tak, jestem dumny z siebie, że napisałem tak długo na telefonie i to bez literówek O.o © Emota by Ignis S.C., 2014-2015
XDDDDDDDDDD
Bajo. ^^
Yeah, un-oC, ale no sorry, na tel siedzę. I tak, jestem dumny z siebie, że napisałem tak długo na telefonie i to bez literówek O.o © Emota by Ignis S.C., 2014-2015
XDDDDDDDDDD
Bajo. ^^
Komentarze
Prześlij komentarz